czwartek, 19 stycznia 2017

Teresa Elżbieta Pyzik



Teresa Elżbieta Pyzik - Artefakty 5

Satyra na zarozumiałych  sztywniaków

próżna jestem
małostkowe ambicje
rozpierają moją duszę
pycha i pochlebstwa
zamieszkują ciało
zarozumiałość sięga
czubka nosa
czekam na pochwały
choć gardzę ludźmi
je wypowiadającymi
wyglądam jak
nadmuchany balon
osiągam pełnię szczęścia
wtem... pęka mydlana bańka
widzę zasmucony wzrok Pana
i pośpiesznie szukam rozumu
wszak próżność
nawet artystom nie przystoi



Natanielowi

Od teatru życia
uciekam
w alejki cmentarne.
Pcham przed sobą
półroczne szczęście.
Niebieska powała nieba
ciągnie
jasny warkocz pogody
z aureolami chmur.
Krzyk ptaków
dotyka ciszy
zamkniętej w kamień.
Przystaję
nad życiem skończonym.
Odejście
jest początkiem nowej nadziei.
Uśmiecham się
do niej.


Widok z okna

Wystarczy, że uniosę głowę
i jestem świadkiem życia.
Życia
toczącego się w czworoboku
z kamiennym sercem
zastawionym dorobkiem
czterokołowych marek.
Dostrzegam twarze ludzi
żyjących obcym życiem
rejestrujących ruchy mrówek
i przelatujących much
ludzi wrośniętych w osiedlowe ławki
i gawędzących do zmroku.
Tylko drzewa stoją obojętne
zajęte swoim wrastaniem.


Pośpiech

budzik zastrajkował
zaspałam
dzwony kościelne
stawiają ciało na nogi
późno...
kawy łyk
przepędza sen
w biegu ratuję
resztki urody
jeszcze chwila
parę sekund
linijka wiersza
odbicie w lustrze
ja



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz...