sobota, 5 kwietnia 2014

Moje potyczki z poezją cz.5



W potyczkach z poezją cz.5 przedstawiam ostatnie wiersze sprzed lat. Ale to nie koniec przygód ze słowem pisanym. Codzienne życie niesie ze sobą radości i smutki, a problemy ludzi, z którymi przychodzi się zmierzyć są bliskie każdemu wrażliwemu człowiekowi. I one będą tematem  współczesnych moich wierszy

                                                       

                                                                                 Mucha                           


 wpadła przez uchylone okno

 zadomowiła się w pokoju

 hałasu narobiła

 dziadkowi na nos siadła

 i wprost w oczy mu spogląda

 dziadek do niej

 zejdź mi z nosa

 przy jedzeniu figle mi płatasz

 wynocha póki cię o to proszę

 jak mnie rozgniewasz

 srogo za to zapłacisz

 takaś harda

 zaczepki szukasz

 ja ci pokażę

 dam ci nauczkę

 i bęc ręką w nos

 aż łzy do oczu podeszły

 a mucha pofrunęła na ścianę

 dziadek złapał dubeltówkę 

 na ścianę uciekłaś

ja i tak cię załatwię

zrobię z ciebie marmoladę 

 jeszcze mnie ty popamiętasz

 wymierzył wprost w muchę

 pociągnął za spust

 huk na cały pokój się rozległ

 pocisk w ścianie dziurę zrobił 

a mucha ogłuszona wpadła do rosołu

 zasapany dziadek biega z ręcznikiem

 dmucha chucha

 byle dym wydmuchać z pokoju

 dziura jak dziura w ścianie

 trochę za duża

 machnął ręką obojętnie

 żołądek ważniejszy

 siada dziadek przy rosole

 za łyżkę łapie 

 już miał zamiar się pożywić

 gdy ujrzał

 nie do wiary

ściągnął z nosa okulary 

 przetarł je i co ujrzał

 muchę w swym rosole

 jak nie huknie jak z armaty

 mój rosół to dla ciebie mogiła

 złapał za talerz

i przez uchylone okno

 wylał rosół z muchą

 babci na głowę

 patrzcie patrzcie ludzie

 cuda się dzieją

 rosół z nieba kapie

 zbiegły się gapie w rozum pukają

 z litością spoglądają na babcię

 wykąpaną w rosole.




****

                              dla teściowej

 przeczułaś ten czas

 wiedziałaś kiedy odejdziesz

 niespodzianie zadając nam ból

 byłaś dobrą kobietą

 matką i żoną

 dbałaś i martwiłaś się o nasz los

 a teraz leżysz tu spokojnie

 sztywna i nieruchoma

 w długim wiecznym śnie

 nasuwają się przez łzy pytania

 dlaczego odeszłaś

 zostawiając nas samych

 wstań ty co tam leżysz

 rozwiej smutek z naszych serc

 stań koło nas

 i śmiej się jak dawniej

 rozwiej ten sen

 tę gorzką prawdę

 tyś przecież nie umarła

 to jest tylko sen

 powstań z tego miejsca

 podaj nam rękę

 wytrzyj łzy

 wymaż ten smutek i żal

 prosimy cię o to 

 ale płacz i żal

 nie obudzi cie z tego snu

 ty już nie powstaniesz

 nie będziesz żyć jak dawniej

 lecz zostaniesz w naszych sercach

i w pamięci

przyśnij nam się w nocy

 przytul w swych ramionach

 dodaj nam sił.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz...