piątek, 7 marca 2014

Spotkanie z poezją - Janusz Kapuściński




                                                              Moje miasto

Z topornych cementowych pięter
patrzę na miasto
moje miasto
moje życie
które przepływa przez mrowisko ruchu
kakofonię dźwięków
migotanie tęczowych barw
przez dzień noc i świt
przez świt dzień noc
i nowy zmierzch

o zmierzchu w ciszy
patrzę przez światło zamkniętych powiek
na moje miasto
moje życie

coś idzie obok
coś się oddala
tu szczeka pies
tam straszy bies
migoce światła
wezbrana fala
uderza w brzeg
perli się śnieg
narasta drganie
ruch jak w alei
kra znowu łka
przez kolor szkła
w tęczy atomów
w powodzi ruchu
w źrenicy mgła
choć życie trwa

ta retrospekcja i introspekcja
nie wychodzą na moją korzyść
 coś mi przecieka między palcami
moje miasto
moje życie
                                                      



                                                Eugenika czyli bezsilność


wiosną lżej
bo nieokreślony ciężar spada z serca
dzień coraz dłuższy
dziki gołąb o świcie woła ratunku ratunku
mija kolejna milisekunda

życie gdzie byłoś całe moje życie
że nie dość cię dostrzegałem
prześlizgując się po cichu
prawie niedostrzegalnie przed siebie
teraz gdy chcę ci się przyjrzeć
otwierasz prawie przeźroczyste ramiona
i wiem
nie masz już dla mnie tajemnic
więc ostatecznie
 pewnie się lepiej poznamy
ale w życiu jest tylko jedna rzecz ostateczna

na razie dzień jest coraz dłuższy
przyleciały bociany
a gołąb woła o świcie…


***

byłabyś
ale wiele lat temu
królową moich myśli
jasnych cichych przegrzanych
wspomniałbym cię
w jakimś wierszu ulotnym
z kilku myśli poskładanym
schowałbym do szufladki twe imię
niedomknięte do końca
i poszedłbym przez brzezinę
szukać śladów naszych na łące
pamięć pieści wspomnienia
już nie rozróżnia ich głębi
daleko byłaś czy blisko
ja cierpiałem
ty cierpiałaś
czy kończył się październik




opracowała Halszka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz...