sobota, 21 grudnia 2013

Spotkanie z poezją - Andrzej Talarek



Dzisiejszej nocy przyszła do mnie...

Dzisiejszej nocy przyszła do mnie starość.
Bez przywitania przerwała sen, tasując
przed oczami obrazki przyszłości.
Dmuchałem na nią, ale wracała
zapachem zapuszczonego domu,
widokiem samotnej nieporadności,
drażniła pomarszczoną skórą,
rozpiętą transparentnie.

W tę noc Bożego Miłosierdzia
nie miała litości starego człowieka,
który przeciągnął pług przez wszystkie zagony
i uśmiecha się do plonów życia.
Wynajdywała wszystkie grzechy,
które odcisnęły swój ślad
na skórze, co nad głową powiewa
jak naruszony zwój Prawa.

Zapomniałem tak wiele, ale starość pamięta.
Nie interesuje się dzisiejszą dobrocią,
czyta co było, wymyśla przyszłe.
Jest bezwzględna jak Sąd
Ostateczny, choć nie ma prawa sądzenia
młodości.

Dopóki ona we mnie jak gęś kapitolińska
gęga rankiem, jakby rodziła kolejne jajo,
albo porywała do walki,
nie boję się tej, która jak śmierć.


Jesteś

Ranek absolutnie niekosmiczny w swoich wcieleniach
zwielokrotniony w kuliste światy kropel rosy
łzawość traw i ślimak pełzający w poprzek ścieżki
dzielą wielkości nieskończone przez liczby najpierwsze
pozostają w wyniku maleńkie kroczki ludzi

pomiędzy trawami przemykają jagnięta
jak uśmiechy losu trawy delikatnie łaskocą
rozśmieszają choroby by umarły w konwulsjach
wiara jest najlepszym lekarstwem dawanym za wiarę
uśmiech w uncjach podarunek od Ciebie na lato

gdy winne grona powoli zamieniają się w wino
a pszeniczne ziarna dorastają do chleba
otwarte dłonie zbierają krople wody skapujące
z czoła nieba wielkiego obrazu w domu babci

Bezimienny od zawsze chronisz małe
psiaka niedołężnego starca i mnie zapomnianego
Bezimienny bywasz do chwili szeptu modlitwy
wtedy imię Twoje jak grom
jesteś



Błogosławieństwo

Błogosławię dzień jasny który ciebie stworzył
Zanim ze świata wyszłaś na nasze rozstaje
Bym mógł wraz z tobą witać te świąteczne maje
I gołębia czułości w darze Bogu złożyć

Błogosławię godzinę w której cię szukałem
By znaleźć zagubioną w chwili nienazwanej
U stóp bramy dzielącej znane i nieznane
By wspólną drogę wybrać na życie nietrwałe

Błogosławię tę miłość którą mnie obdarzasz
Kamień węgielny losu w tym świata obłędzie
Twe ciało wciąż wibruje pożądania przędzie

Nić na kokon jedwabny który przepoczwarza
Ciała starsze na słowa anielskie by potem
Pod niebo wzlecieć razem z radosnym łopotem





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz...